Troszkę o piromanie dziś oraz o skokach w różnej postaci. Ambitny bramkarz się pojawi i malutki konkursik na sam koniec.
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
BRAMKARZHistoria ta wydarzyła się, gdy miałem jakieś 9 lub 10 lat, u mojego starszego kuzyna, który mieszkał pod Poznaniem i do którego jeździłem w każde niemal wakacje. Mimo iż dzieli nas duża różnica wieku, wszędzie mnie ze sobą zabierał. Któregoś pięknego lipcowego dnia usłyszałem, że idzie z kolegami pograć w piłkę, ja oczywiście też chciałem iść, a on mnie chętnie wziął. Jako że byłem najmłodszy, postawiono mnie na bramce, wzbudziło to we mnie ogromne ambicje i oczywiście chciałem pokazać jaki jestem świetny. Szło mi całkiem nieźle, lecz po kilku minutach gry, chcąc wybronić piłkę, która pędziła w światło bramki, bez namysłu rzuciłem się w stronę prawego słupka.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą