Dziś o dzieciaczkach brata, ręce w gipsie, obozowych zamotkach i ogromnej sile sugestii.Na wakacje brat przywozi do nas diabły wcielone, czyli swoje dzieci. Jego córka, wówczas pięcioletnia, spała w moim pokoju, a ja miałam zwyczaj siedzieć przy komputerze (w sąsiednim pokoju) do 3-4 nad ranem.
Mała zasypiała przy mnie, a później musiałam ją zanosić do swojego pokoju. Jako że nie jestem zbyt silna, postanowiłam ją budzić i zmuszać do pójścia na własnych nogach.
Podczas takiego zmuszania mała nie zawsze była do końca przytomna. Raz widzę, że ledwie siedzi, kiedy jej zdejmuję buty, więc pytam:
- Śpisz?
- Nie.
- A wiesz, co się dzieje?
- Tak, zdejmujesz mi buciki.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą