Dziś o skokach, krzyżówce, wygranej kuchni, żulu spod marketu i pani Basi z mięsnego. Zapraszam.
PRZED SKOKIEMGwoli wyjaśnienia, jestem obecnie w trakcie kursu kaskaderskiego na którym odbyły się m.in upadki z wysokości. Wjazd dźwigiem na 10-12 metrów i swobodny skok (bez lin itd.) na wcześniej przygotowaną poduchę o wymiarach 4x4m. O wszystkim zajarany opowiadałem później swojej blond dziewoi.
Minął miesiąc, idę po Gamonia do jej pracy gdzie już na progu pospieszam by zdążyć do domu aby obejrzeć skok "Stratosa" (któraś z kolejnych prób). Przy okazji opowiadam jej o samej akcji i tu dialog:
Ja: No i wiesz, będzie on wzlatywał na takim specjalnym balonie a potem będzie skakał z ponad 36 km.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą