Oryginalne pomysły narkotykowych przemytników
coldseed
·
2 listopada 2010
268 592
1401
31
Narkobiznes ma swoje granice. Są to najczęściej pilnowane przez uporczywie węszących celników granice państwa. Problem ten można jakoś ominąć. Aby nie narażać się na straty, narkotykowi bossowie (i pomniejsze bosiątka) wymyślają coraz to ciekawsze sposoby szmuglowania zakazanych substancji psychoaktywnych.W 2008 roku pewien pobożny mężczyzna wsiadł na pokład samolotu lecącego z Kanady do USA. W bagażu mężczyzny znaleziono
butelki z wodą święconą. Jedynym funkcjonariuszem, który uznał, że
„ta sprawa śmierdzi” był policyjny pies. Wpakowawszy nos w chrześcijańską zawartość plecaka pasażera, czworonóg wyniuchał zakazaną substancję.
Ian i Larissa Murhpy poznali się i zakochali się w sobie już na studiach. Wiedzieli, że będą ze sobą do końca życia już od tego dnia, gdy po raz pierwszy skrzyżowały się ich spojrzenia. Niestety, nie byli w stanie przewidzieć, że na ich wspólnej drodze życia stanie wielka przeszkoda...
Para poznała się w 2005 roku, postanowili pobrać się już rok później, gdy tylko oboje ukończą studia. Okrutny los sprawił, że po 10 miesiącach wspólnej znajomości, Ian uczestniczył w poważnym wypadku samochodowym, w wyniku którego został częściowo uszkodzony jego mózg. Larissa nie odeszła od niego, cały wolny czas spędzała z narzeczonym, mimo iż ten nie był w stanie nawet do niej przemówić.
Larissa wprowadziła się do domu jego rodziny i opiekowała się Ianem, aż wrócił do pełni sił fizycznych. Uszkodzenie mózgu mężczyzny okazało się trwałe i Ian stracił wszelką możliwość podejmowania własnych decyzji. Jakby tego było mało, okazało się, że ojciec Iana jest poważnie chory - lekarze zdiagnozowali u niego raka mózgu.
Larissa nie porzuciła planów poślubienia Iana. Gdy Ian był już w pełni sprawny fizycznie po wypadku, kobieta uzyskała zgodę sądu i wyszła za mąż za mężczyznę swoich marzeń. Ojciec Iana nie doczekał ślubu syna.
Pomimo faktu, że Ian nigdy już nie dojdzie do pełnej sprawności umysłowej, para ma się nadspodziewanie dobrze...
«Te nieszczęścia i ta próba, którą przeszliśmy z Ianem, wzmocniły mojego ducha i moją wiarę. Nie żałuję, że kocham tak mocno» - twierdzi Larissa.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą