Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Nazistowski uczony, który posłał człowieka na Księżyc i... przewidział nazwisko swojego następcy

83 480  
265   54  
Podbój kosmosu nigdy by się nie zaczął gdyby nie urodzony w wielkopolskiej miejscowości Wernher von Braun. To jego talentowi Amerykanie zawdzięczają udaną podróż na Księżyc. Tymczasem mało mówi się o tym, że ten niemiecki inżynier miał również zdolności, których nie powstydziłby się sam Nostradamus!

Kiedy jeszcze wraz ze swoją rodziną, młody Wernher mieszkał w należącej do Prus miejscowości Wyrzysk (którego nazwa brzmiała wówczas Wirsitz), jego mama podarowała mu teleskop. Ten prezent sprawił, że chłopak zupełnie oszalał na punkcie astronomii i fantazjowania na temat kosmicznych podróży. Nie skończyło się jednak na dziecięcej pasji.

Po tym jak Wyrzysk na mocy traktatu wersalskiego wrócił w ręce Polaków, rodzina Braunów wyprowadziła się do Berlina, młodzieniec zainteresował się wynalazkami Fritza von Opla, który w tamtym czasie pracował nad samochodem napędzanym silnikiem rakietowym.
Dwunastoletni Wernher, w ramach eksperymentu, postanowił przeprowadzić eksperyment przyczepiając petardy do zabawkowego wagonika kolejowego. Złym pomysłem było przeprowadzanie takich doświadczeń na zatłoczonej ulicy. Eksplozja wywołała spore zamieszanie wśród przechodniów i resztę dnia chłopak spędził w komisariacie oczekując na przyjście swojego ojca. Na szczęście tata pomysłowego konstruktora nie wybił mu z głowy marzeń o podbijaniu kosmosu.


W 1934 roku Wernher mógł już się pochwalić tytułem doktora fizyki zdobytego na Uniwersytecie Berlińskim, a dzięki wstąpieniu do Luftwaffe wreszcie rozpoczął pracę w ośrodku rakietowym. Stacjonował we wsi Peenemünde położonej na wybrzeżu bałtyckim. Tam przeprowadzał całą serię eksperymentalnych startów rakiet własnej konstrukcji.
Zbudował m.in. balistyczny pocisk rakietowy A-4 (później przemianowano go na V2).
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej von Braun wstąpił do NSDAP, a później do SS. Pełniący wówczas rolę technicznego dyrektora Wojskowego Centrum Rakietowego, mężczyzna łatwo dał się złapać na haczyk nazistowskiej propagandy.


Do końca wojny przeszło 3000 rakiet V2 zostało wykorzystanych przez Wehrmacht. Wynalazek von Brauna posłał do piachu ponad 9000 osób – w tym wielu cywilów. Same pociski konstruowane były przez 12000 więźniów obozów koncentracyjnych. Podobno Wernher doskonale zdawał sobie z tego sprawę, jednak jego sumienie zostało uspokojone, gdy podczas wizyty w jednej z fabryk zobaczył, że pracownicy traktowani są nad wyraz dobrze. W rzeczywistości większość zmuszanych do budowania niemieckiej broni więźniów cierpiała głód, a wielu z nich straciło życie w wyniku chorób, regularnego bicia i braku snu.


W 1944 roku von Brauna oskarżono o współpracę z komunistami. Z braku dowodów został jednak warunkowo zwolniony z więzienia i mógł kontynuować swoją pracę. Wernher, wiedząc jednak, że naziści dostają srogi łomot na wojennych frontach, podjął decyzję o ucieczce do USA. Dał dyla do Austrii, gdzie poddał się amerykańskiej armii. Dowódcy szybko zdali sobie sprawę z kim mają do czynienia i zadbali o to, aby von Braunowi włos z głowy nie spadł.
W ramach operacji „Paperclip” Wernher dołączył do pokaźnej grupy 1500 niemieckich uczonych, wśród których nie brakowało prawdziwych psycholi i wojennych zbrodniarzy), którzy potajemnie przetransportowani zostali do Stanów Zjednoczonych.
Braun, który bardzo chętnie mówił o swojej pogardzie dla nazistowskiego reżimu, zdobył zaufanie Amerykanów i wkrótce znów mógł dłubać przy rakietach. Tym razem robił to na potrzeby armii USA. Jednocześnie jednak snuł plany o budowie napędów rakietowych, które pozwoliłyby człowiekowi sięgnąć gwiazd. Zaczął pisać artykuły naukowe, a nawet fantastyczne opowiadania. Opisy budowy silników rakiet posłużyły potem Kubrickowi do stworzenia wiarygodnie wyglądających rekwizytów na potrzeby filmu „2001: Odyseja Kosmiczna”.


Wkrótce fantastyczne wizje, snute przez niemieckiego inżyniera, wyszły poza sferę jego marzeń. Odpowiednio przerobiona rakieta Redstone, przy projektowaniu której pracował, posłużyła do wyniesienia w kosmos pierwszego, amerykańskiego, sztucznego satelity, a już w 1958 roku von Braun został dyrektorem Centrum Lotów Kosmicznych NASA. Uczony opracował wówczas całą strategię podboju kosmosu. Jedenaście lat później rakieta Saturn V pomknęła w stronę Księżyca. Dzięki konstrukcji autorstwa byłego członka SS, Neil Armstrong, jako pierwszy człowiek, stanął na powierzchni naszego naturalnego satelity.


W książce „Projekt Mars” von Braun przedstawił dokładny opis całej floty, która miałaby polecieć na Czerwoną Planetę. Według jego wizji składałaby się ona z 10 potężnych rakiet, które zabrałyby ze sobą 70 astronautów i 9 pojazdów. Uczony wykonał szereg bardzo szczegółowych kalkulacji i cennych, naukowych obliczeń, które mocno pobudziły wyobraźnię czytelników. Mało tego – wielu szalenie zamożnych Amerykanów gotowych było sfinansować taką wyprawę. Projektem zainteresowany był nawet sam Walt Disney! Niestety technologiczne ograniczenia nie pozwoliłyby w tamtych czasach na realizację takiego pomysłu.


Mimo że publikacja autorstwa inżyniera, który niedługo potem wysłał człowieka na Księżyc nie wykraczała poza fantastyczne opisy, to całkiem przypadkiem von Braun zawarł w niej iście prorocze przesłanie:

Rząd marsjański był kierowany przez dziesięciu mężczyzn, których przywódcą na pięć lat został człowiek wybrany przez powszechne prawo wyborcze i zatytułowany "Elon". Dwa budynki parlamentu uchwaliły prawa, które będą wdrażane przez Elona i jego gabinet. Górny Dom nazywany był Radą Starszych i był ograniczony do 60 członków, z których każdy powołany był dożywotnio przez Elona (...)”

Czyżby chodziło o Elona Muska – gościa odpowiedzialnego za PayPal, Teslę oraz program kosmiczny SpaceX? Cóż, jeśli wierzyć zapewnieniom samego zainteresowanego, pierwszy lot na Marsa ma mieć miejsce już w 2022 roku. Póki co Elon ma zamiar skupić się na testach nowatorskiego silnika Raptor – to właśnie to urządzenie ma napędzać rakietę, która poleci na Czerwona Planetę.


Oczywiście Wernher von Braun nie mógł wiedzieć o planach Muska. Kiedy niemiecki uczony zmarł, Elon miał zaledwie sześć lat. Nie zmienia to jednak faktu, że to cholernie intrygujący zbieg okoliczności.

Źródła: 1, 2, 3
16

Oglądany: 83480x | Komentarzy: 54 | Okejek: 265 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

25.04

24.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało