Ciemna ulica. Późna weekendowa noc. Wracasz pijany do domu, gdy z jednej z bram wyłazi grupa nabuzowanych dresów, którzy miast pozdrowić cię słowem czułym, w prosty sposób tłumaczą ci zależność pomiędzy twoją chęcią oddania im zawartości kieszeni a kondycją twego nieskalnego oblicza.
Spokojnie, dzięki kilku kreatywnym formom obrony, od dziś niestraszne ci będą takie sytuacje.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą