Coś, co kiedyś określaliśmy mianem zboczenia lub dewiacji, dzisiaj funkcjonuje jako parafilia, czyli „silny pociąg seksualny do niestandardowych obiektów”. Jak zwał, tak zwał - przyjrzyjmy się pikantnym szczegółom!
Płacz drugiej osoby oznacza zwykle nikłe szanse na jakiekolwiek łóżkowe igraszki. U osób, które kręci dakryfilia, sytuacja jest jednak odwrotna. Im więcej płaczu, wycia i łez, tym lepiej. Miłośnicy tej osobliwości dzielą się na kilka grup - tych, których podnieca płacz innych, tych którzy sami lubią być doprowadzani do płaczu, a nawet tych, których kręci podglądanie płaczu innych.
Jeśli nie udaje ci się namówić na seks żadnego z 7 miliardów żywych, zawsze możesz spróbować z którymś ze 100 miliardów zmarłych, jacy kiedykolwiek stąpali po naszej planecie. Pod warunkiem oczywiście, że kręci cię spektrofilia, czyli seks z duchami. Wielbiciele międzywymiarowych igraszek twierdzą, że zbliżenia z duchami odczuwa się bardzo podobnie jak te z ludźmi. Trzeba by tylko jeszcze dowiedzieć się, co sądzi o tym
nomen omen druga strona.
Modne stają się wszelkie odstępstwa od reguły - alternatywne orientacje seksualne, różne fetysze i konfiguracje… Ale nawet na tle coraz dziwniejszych zjawisk, do jakich przyzwyczaja nas XXI wiek, akrotomofilia wydaje się dość niezwykła. Jest to szczególny pociąg seksualny do osób, którym amputowano kończynę/-y. Przy czym z badań wynika, że „fajniej” jest, gdy partnerowi brakuje raczej którejś nogi aniżeli ręki.
No dobrze, nie do końca tak, że z pszczołami - byłoby to nie tylko dziwne, ale też trudne do wyobrażenia sobie technicznie. Niemniej jednak w przypadku melissofilii pszczoły odgrywają istotną rolę (głównie niestety wbrew sobie). Z początku zamyka się je w słoiku, którym potrząsa się, by jak najmocniej wkurzyć owady. Następnie słoik otwiera się i wzburzone pszczoły wypuszcza na genitalia, mając nadzieję co najmniej na użądlenie.
Śmiech to ostatnia rzecz, jaką chciałby usłyszeć facet po zdjęciu spodni. Aczkolwiek są wyjątki, którym to zupełnie nie przeszkadza. A wręcz przeciwnie. Knismolagnia tudzież knismofilia oznacza, że delikwenta podniecają łaskotki. Chodzi ponoć głównie o poczucie bezbronności u łaskotanej osoby, które może nakręcać zarówno jedną, jak i drugą stronę biorącą udział w zabawach. Jedno jest pewne - smutno nie będzie.
Okres to zazwyczaj nic przyjemnego (no chyba że jego spóźnionemu nadejściu towarzyszy wielka ulga obu zainteresowanych stron). Są jednak osoby, które uważają seks podczas menstruacji za znacznie lepszy niż podczas reszty cyklu. W ich przypadku właściwym określeniem jest menofilia. Panowie z takimi skłonnościami uważają się za bardziej męskich, bo podnieca ich to, co odstrasza większość.
To żadna nowość, seks fiołkami nie pachnie, niezależnie od tego, jaki wizerunek chciano by sprzedać chociażby w komediach romantycznych. Jest jednak pewna różnica pomiędzy „fiołkami nie pachnie” a - za wielkim przeproszeniem - „festiwalem pierdów”. Istnieje jednak eproktofilia, czyli odczuwanie podniecenia w kontakcie z bąkami partnera. Co więcej, ponoć nie jest nawet aż tak rzadka, jak mogłoby się wydawać. Cóż - jak to mówią - są gusta i guściki…
Źródła:
1,
2,
3
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą