Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Prośba skruszonego gościa hotelowego o przebaczenie

52 645  
313   23  
Jak bardzo trzeba namieszać w hotelu, aby dostać dożywotniego bana na wizyty? Nick chętnie Wam opowie, że z jednej strony nie jest to łatwe, ale z drugiej... tak niewiele trzeba.

Napisałem oficjalnego maila do hotelu Fairmont Empress z prośbą, abym mógł tam znowu się zatrzymać. List poniżej. Czekam na odpowiedź. 18 lat to dużo czasu.


Drogi hotelu Empress: To pewnie będzie nietypowa prośba, ale piszę dziś do was prosząc o wybaczenie.

17 lat temu ciąg niefortunnych zdarzeń spowodował, że dostałem zakaz zatrzymywania się w waszym hotelu. Chciałbym wyjaśnić to zdarzenie...

W 2001 byłem nowym pracownikiem mojego aktualnego pracodawcy XXXXXX, a jednocześnie byłem rezerwistą Kanadyjskiej Marynarki Wojennej. XXXXXX zorganizowało konferencję dla klientów w Empress i była to dla mnie pierwsza firmowa impreza.

Powiedziałem kumplom z Marynarki, że jadę na zachód i poprosili mnie o przywiezienie z Halifax pepperoni Brother's. To lokalny specjał. Mówimy o Marynarce, więc kupiłem ilość wystarczającą dla całego okrętu. W pośpiechu wypełniłem całą walizkę pepperoni dla moich znajomych. Niektóre były zawinięte w folię, inne w brązowy papier. Wziąłem wszystko, co Brother's mieli na sprzedaż.

I to była właśnie walizka, którą zgubiły linie lotnicze.

Torba pojawiła się następnego dnia. Wiedziałem, że pepperoni nadal będzie świeże. Tylko przez krótki czas było w temperaturze pokojowej. Ale i tak miało minąć trochę czasu, zanim mogłem je oddać kolegom.

Dla pewności postanowiłem trzymać je w chłodzie. Miałem przytulny pokój, duży, wychodzący na front, na czwartym piętrze. Był dobrze wyposażony, zabrakło tylko lodówki. Był kwiecień, powietrze było rześkie. Łatwym sposobem na trzymanie jedzenia w chłodzie było położenie go przy otwartym oknie. Otworzyłem jedno ze skrzydeł i rozłożyłem paczki z pepperoni na stoliku przy oknie i parapecie. I poszedłem na spacer... Na jakieś 4-5 godzin.

Kiedy się nachodziłem, wróciłem do hotelu. Pamiętam, jak szedłem długim korytarzem i otworzyłem pokój. Nie miałem czasu na liczenie, ale musiało tam być ze 40 mew, od dłuższego czasu jedzących pepperoni.

Jeśli kiedyś się zastanawialiście, pepperoni Brother's robi straszne rzeczy z przewodem pokarmowym mew. Jak możecie się spodziewać, pokój był cały pokryty mewim gównem. Do tego momentu nie zdawałem sobie sprawy, że mewy również się ślinią. Szczególnie kiedy jedzą pepperoni.


Na pewno już to sobie wyobraziliście. Pamiętajcie, że dopiero co wszedłem do pokoju i wystraszyłem wszystkie te ptaki. Natychmiast zaczęły latać wokoło uderzając o przedmioty, desperacko starając się opuścić pokój przez to małe okienko, którym wleciały.

Te mniej ogarnięte mewy próbowały wylecieć przez ZAMKNIĘTE okna. Wynikiem było prawdziwe tornado mewich odchodów, piór, kawałków pepperoni oraz całkiem sporych ptaków miotających się po pomieszczeniu. Spadały lampy. Zasłony były niszczone. Stolik kawowy był po prostu odrażający.

Przedarłem się przez ptaki i otworzyłem pozostałe okna. Większość mew natychmiast wyleciała. Jedna próbowała wrócić do pokoju, aby porwać kolejny kawałek pepperoni, ale zdjąłem buta i rzuciłem nim w nią.

Jedno i drugie - but i mewa - zniknęło za oknem.

W tym momencie w pokoju została jedna mewa, ogromna, i nie miała zamiaru wylatywać. Goniłem ją po całym pokoju, a ona miała w dziobie duży kawał pepperoni.

W przebłysku mądrości złapałem za ręcznik i skoczyłem na nią. Zaczęła szaleć, więc zawinąłem ją w ręcznik i wyrzuciłem całość za okno. Zapomniałem, że mewy nie potrafią latać, kiedy są zawinięte w ręcznik.

To wszystko działo się bardzo szybko, a było wczesne popołudnie. Empress organizował wtedy bardzo popularne wydarzenie "High Tea". To chyba wtedy spora grupa turystów zmierzała na herbatę, kiedy została trafiona najpierw butem, a później zawiniętą mewą (tak w ogóle to mewie nic się nie stało).

Wróćmy do mojego małego problemu z porządkiem w pokoju. Pokój był w złym stanie. Było dużo zniszczeń.

Byłem nowym pracownikiem, więc bardzo mi zależało na zrobieniu dobrego wrażenia na tej imprezie. Postanowiłem iść na spotkanie, a problemem zająć się później. Wtedy zdałem sobie sprawę, że od ważnego dla mnie obiadu dzielą mnie minuty, a mam tylko jednego buta.

Poszedłem do bocznego wyjścia i odzyskałem buta i ręcznik, które leżały gdzieś w okolicy ścieżki. But był w strasznym stanie. Zabrałem go do pokoju. Wcześniej zamknąłem okna i teraz powietrze w pomieszczeniu zaczęło trochę ciążyć zapachem strawionego pepperoni i ryb.

Poszedłem do łazienki i zmyłem z buta błoto. Dokładnie go wyczyściłem, ale teraz miałem jednego buta mokrego i jednego suchego, które znacznie różniły się kolorem.


Patrząc z perspektywy czasu powinienem po prostu zmoczyć drugiego buta. Ale niestety postanowiłem wysuszyć tego pierwszego przy użyciu suszarki do włosów. I szło mi to całkiem nieźle. Wetknąłem suszarkę do buta i postępy były widoczne. I wtedy zadzwonił telefon.

Poszedłem do pokoju odebrać i w tym momencie wysiadł prąd. Okazało się, że suszarka pod wpływem wibracji wysunęła się z buta i wpadła do wypełnionej wodą umywalki, a bezpieczniki chyba nie zadziałały jak należy. Nie wiem, jak duża część hotelu została pozbawiona prądu, ale to był ten moment, kiedy uznałem, że potrzebuję pomocy.

Zadzwoniłem do recepcji i poprosiłem o kogoś, kto mógłby pomóc mi ze sprzątnięciem tego bałaganu. Do dziś pamiętam wyraz twarzy sprzątaczki, kiedy otworzyła drzwi. Nie miałem pojęcia co jej powiedzieć, więc bąknąłem tylko "przepraszam" i poszedłem na obiad. Kiedy wróciłem, moje rzeczy zostały przeniesione do znacznie mniejszego pokoju.

Miałem nadzieję, że to koniec sprawy, ale dowiedziałem się, że moja firma otrzymała informację, że nie mam więcej wstępu do hotelu Empress. Zakaz, który respektowałem przez prawie 18 lat.

Dojrzałem i przyjmuję odpowiedzialność za moje działania. Zwracam się do was ze spuszczoną głową, przepraszam za straty, które nieumyślnie spowodowałem i proszę o ponowne rozpatrzenie dożywotniego zakazu wstępu do hotelu.

Liczę na ułaskawienie, lub że uznacie moje 18-letnie wygnanie za zasłużoną, ale zakończoną karę.

Dziękuję za rozpatrzenie mojej sprawy,
Nick Burchill

***Aktualizacja 31 marca

Po rozpatrzeniu mojej prośby kierownik hotelu poinformował mnie telefonicznie, że zapraszają mnie znowu do hotelu. Jestem pewien, że przekonała ich duża porcja pepperoni Brother's, którą im wysłałem w ramach przeprosin.
8

Oglądany: 52645x | Komentarzy: 23 | Okejek: 313 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało