***
Ja również jestem w trakcie poszukiwania mieszkania. Pewnego dnia po obejrzeniu kilku juz mieszkań trafiłam do ostatniego. Po kilkunastu minutach słuchania jakie to mieszkanko nie jest naj naj naj zapytałam czy mogłabym obejrzeć łazienkę. Na co usłyszałam:
"...a no tak, zapomniałem Pani wspomnieć przez telefon że tu nie ma łazienki.”
***
"Poznań, Centrum, mieszkanie studenckie, Internet, taras:"
Piękna kamienica, pokój do wynajęcia był największy i mierzył dobre 35 m kw, a na dodatek właśnie z niego było wyjście na taras. Umówiliśmy się co do ceny z lokalną matroną (najstarszą studentką stażem i wiekiem w tym lokum), po czym zostałem zaproszony na drobną imprezę integracyjną z resztą mieszkańców, przy piwie. Siedzimy i pijemy, klimat następujący: Matrona okazała się być maniaczką czatów wap i wiecznie wdublona w swój telefon z przyspawaną ładowarką (gdy się przemieszczała, siadała niedaleko kontaktu) i co rusz nagle wybuchała śmiechem wprost do telefonu. Dwaj studenci pierwszego roku (bodaj matmy) prowadzili debatę o wyższości polityki nad wprostem, trwającą dobre 4 godziny i przypominającą najgorsze czasy gadających głów w TVP. Jedna młoda studentka po jednym piwie zaczęła gadać do siebie (i tak jej zostało), inna, w przedpokoju, przez bite 3 godziny wykrzykiwała słowa na k, p, j, ch i inne do słuchawki telefonu, ale reszta uspokoiła mnie, że ona tak zawsze.
Koniec końców, bardzo podobał mi się ten pokój, kosztował ok. 700 złotych i gotów byłem towarzystwo znieść. Ale nagle, pod koniec, (m)atrona odkleiła się od telefonu i rzuca:
(m) niebawem nie będziesz już musiał tyle płacić za ten pokój
(ja) o? fajnie! czemu?
(m) no wiesz, właścicielka dołoży tam jeszcze trzy łóżka i trzy biurka i się to jakoś podzieli
(j) ale ja chcę cały ten pokój dla siebie i chyba o tym właśnie rozmawialiśmy.
Towarzystwo zamarło, dyskusje ustały, potok kur... i ch... także. Pożegnaliśmy się w ciszy. Warto dodać, że w opcji "pokój podzielony na czterech", padła propozycja ceny niższej, czyli nie 700, a ... 600 złotych. Za pokój. Na czterech.
***
"Poznań, Sołacz, ładne mieszkanie studenckie:"
Trzy (s)tudentki były wychowane raczej w duchu wiktoriańskim i przy wejściu (środek zimy) dostałem opieprz za buty:
(s) Przed chwilą sprzątałam. Może wystawiłbyś te buty za drzwi, a ja umyję podłogę!
Pokój normalny, ekipa grzeczna do bólu, najlepsze przyszło na końcu.
(s) Mamy tu jeszcze zasadę, o 21:30 zamykamy drzwi.
(j) Tylko że widzisz, często pracuję do północy...
(s) To poczekasz...
(j) Ke?
(s) No do rana... aż otworzymy drzwi!
***
"Warszawa, Blisko centrum, okolice Jana Pawła II, Ładne mieszkanie."
Zacznijmy od tego, że mieszkanie było z lat 50tych, wejście w stylu brazylijskim - od galerii balkonowej - prowadziło do trzech takich samych mieszkań. No ale co w środku... Ten lokal nie zaznał remontu odkąd powstał. Łazienka z psychodeliczną armaturą, lamperią w kolorze zaschniętej kupy i podłogą z litego betonu. W pokojach walał się z lewa na prawo parkiet, meble rodem z horroru, ściany, onegdaj białe, dziś zachowywały się jak czarna dziura, pochłaniając każdy promień światła. W kuchni nie było nawet lodówki, tzn. był stary Mińsk (taki datowany na ’50), ale już nie działał, a stare meble, prawdziwe, jakie jeszcze można spotkać czasem na wsi, pomalowane były olejną farbą do malowania klatek schodowych.
(j) - i nie planuje pani remontu?
(w)łaścicielka - nie? czemu?
(j) - ani zakupu lodówki, pralki?...
(w) - nie, po co?
(j) - a ile pani sobie życzy?
(w) - no... 1300 + kaucja.
(j) - ile kaucja?
(w) - powiedzmy tyle co czynsz.
(j) - a przepraszam... co tu może być warte 1300 kaucji, co moglibyśmy jeszcze bardziej zniszczyć?
Właścicielka zaczęła rozglądać się nerwowo po lokalu, ale tematu nie podjęła i pożegnaliśmy się w atmosferze wzajemnego zrozumienia.
***
Dzwonię, odzywa się starsza babcia.
- Dzień dobry ja w sprawie ogłoszenia.
- W sprawie ogłoszenia??? A Pani na poważnie? Bo jak Pani sobie żarty stroi to ja
sobie nie życzę. To na poważnie czy nie?
Mnie zatkało… ale odpowiadam:
- Jak najbardziej poważnie, szukam mieszkania.
- No więc mieszkanie dzielnicy Kluczyki (koniec świata, tam gdzie diabeł mówi
dobranoc, zadupie, autobus raz na 1,5h), łazienka na dworze, pokój trzyosobowy...
- To ja dziękuję i może jeszcze się ode...
- No i kolejna sobie żarty stroi! Mówiłam, że jak nie poważnie to nie chcę rozmawiać! Czemu kpi sobie ze mnie?
Odcinek współtworzyli: foopl, marcik2, avallash, czterystatrzy, garth, Vogelek, milongaa
Dziękujemy za wszelkie materiały, które pozwoliły nam pośmiać się z poważnej sytuacji jaką jest poszukiwanie mieszkania!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą