Niesamowita, wzruszająca, budująca i prawdziwa historia. Jan Grzebski przeżył tak naprawdę tylko dzięki wytrwałości żony, która dbała o niego, kiedy wszyscy o nim zapomnieli i sugerowali odłączenie sprzętu. Szacunek dla pani, a pana pozdrawiamy i witamy w IV RP ;-)
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą