Się podzielę kilkoma (dosłownie) fotkami z ostatnich spacerów
Najwyższym wzniesieniem w Warszawie jest wspominany już przeze mnie Kopiec Powstania. W zasadzie jest to cmentarz miasta. Po wojnie wywożono w to miejsce gruzy ze zniszczonych dzielnic. Do dziś właściwie nie wiadomo ile osób zostało tam pogrzebanych, razem z ich domami, lub miejscami, gdzie akurat przebywali w swej ostatniej chwili. Na szczycie ustawiono kotwicę Polski Walczącej. Pierwszego sierpnia o 21:00 obywa się tam uroczystość, zostaje zapalony ogień powstańczy, który dociera tam dzięki sztafecie. Odpalają ogień przy Grobie Nieznanego Żołnierza i pędzą na Kopiec (zwany lokalnie "zwałką").
Taka to kotwica jest.
Co roku kibice zrzucają się na pamiątkowy wieniec i świeczki
Jesteśmy na Dolnym Mokotowie, w rejonie walk batalionu Baszta. Ciężkie boje toczyły się o pobliski klasztor i kościół Nazaretanek. Po wojnie została tam żeńska szkoła i do dziś uczą się tam same niewiasty. Miałem przyjemność (
) być u nich na dyskotece pod koniec lat dziewięćdziesiątych
. A widok jest na kierunek południowo - zachodni. czyli widzimy Sielce i Czerniaków, a w oddali Ursynów i Okęcie.
I rzut oka w kierunku centrum miasta.
A to już z naszej ukochanej Sadyby, gdzie mieliśmy niewątpliwą przyjemność wychowywać się i dorastać. (kiedyś zrobię fotoreportaż o mieście - ogrodzie Czerniaków). I emblemat naszej kochanej Delty. Klubu, który nie posiada sekcji seniorów (została rozwiązana kilka lat temu), natomiast posiada wiernych kibiców w liczbie dziewięcioro (wliczając Monię i mnie). Nasze wlepki można znaleźć nawet w Kosowie, w knajpie w Prizren
Jesteśmy zawsze tam, gdzie nasza Delta gra, aeao, hej Delta gol!
Jedna z ostatnich niewyremontowanych kamienic przy ulicy Okrężnej. Jak się przyjrzeć, to zauważycie jeszcze kostkę brukową zamiast asfaltu. Budynek niestety się rozpada, ale za to jest w swojej pierwotnej formie. Na Sadybie wojnę przetrwało stosunkowo dużo budynków, ale większość z nich straciła wiele ze swojego przedwojennego wyglądu. Zaletą tej, nie oszukujmy się, ruiny jest to, że nie była przebudowana. Straciła mnóstwo ze swej świetności, ale odrobina wyobraźni i od razu przenosimy się w dawne czasy. Warto zwrócić uwagę na latarnię gazową, jedne z ostatnich w Warszawie są właśnie na Sadybie. Jeszcze pamiętam latarników, którzy codziennie przemierzali uliczki starej Sadyby i manualnie odpalali te cudeńka. Teraz jest to zautomatyzowane.
To ja skoczę rozwiesić pranie, bo właśnie pralka komunikuje, żebym się przestał opier*alać