Akcja dzieje się gdzieś w warszawskim centrum handlowym. Blue City, późny lunch, 17.30 (ważny detal). Ja i Paweł siedzimy i jemy. Dwa stoliki dalej siedzi pan z panią. Pana obstawiam na późną trzydziestkę, taki typ senior fifarafa. Koszula ładna, rozpięta, umięśniony, kurteczka, glanc. Elegancko, nie ma wątpliwości, że to on jest tu szefem. Panna... matko, nie wiem, z 19 lat. Resztę widzicie oczyma wyobraźni.
Gadają. Na tyle głośno, że bez większych przeszkód słychać ich przy naszym stoliku. Z kontekstu rozmowy wynika w miarę jednoznacznie, że jest to ich pierwsze spotkanie, generalnie widać, że jest grany A-game, typ mocno atakuje i napiera, zarzucając pannę stekiem uwag podnoszących jego atrakcyjność a to, że na siłkę chodzi (musimy się spotkać niedługo, jak już będę taki bardziej nabrzmiały), a to, że ceni sobie styl i koszule to tylko od tego i tamtego kupuje, bo inne to jest jakaś chujnia. Spoko, standardy trochę na siłę i finezji w tym mało, ale w sumie nic, czego nie słyszałem wcześniej. Jemy dalej.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą